Z piekła do nieba, wygrana w Kozienicach. Za tydzień do Błonia
W spotkaniu XV kolejki o mistrzostwo IV ligi grupy południowej Pilica Białobrzegi pokonała na wyjeździe Energię Kozienice 5-3.
W meczu z Energią nie zagrali kontuzjowani Rafał Białecki i Michał Janik.
Tuż przed meczem kontuzji doznał nasz kapitan Michał Janowski, którego zastąpił Adrian Karasek.
Pierwsza połowa, a właściwie jej początkowy fragment do 25 minuty był dość senny w wykonaniu obydwu zespołów i tak naprawdę gra toczyła się w środku pola. Pierwsi sygnał do ataku dali gospodarze. Najpierw strzał Kołodziejczyka dobrze obronił Filip Adamczyk. Za chwilę jednak po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym dobrze zachował się Czerwiński i uderzył po ziemi zdobywając pierwszego gola w tym spotkaniu. W 30 minucie było już 2-0 dla Energii. Faulowany był na 20 metrze jeden z zawodników gospodarzy, do rzutu wolnego podszedł Kołodziejczyk, uderzył nad murem nie do obrony. Potem do głosu powoli zaczął dochodzić nasz zespół. Pilica miała serię rzutów rożnych, jednak gospodarze do 45 minuty skutecznie się bronili. Wtedy to dośrodkował Marcin Rawski, z piłką minął się jeden z obrońców Energii, a piłkę z bliskiej odległości do siatki skierował Adrian Karasek. Więcej bramek w tej części nie padło.
Druga połowa rozpoczęła się od ataków Pilicy, jednak to Energia zdobyła kolejną bramkę. W 55 minucie uderzył na bramkę Kołodziejczyk, piłkę zdołał odbić Adamczyk, jednak przy dobitce Książka nie miał nic do powiedzenia. Pięć minut później aktywny tego dnia Kołodziejczyk z rzutu rożnego dośrodkował i piłka trafiła w poprzeczkę naszej bramki. Nasz trener w międzyczasie dokonał trzech zmian wprowadzając Bartka Michalskiego, Tomka Janiszewskiego i Patryka Strusa. Trzeba przyznać, że było to udane posunięcie taktyczne. W 64 minucie szybka kontra naszego zespołu. Rafał Stróżka zagrał prostopadłą piłkę do Michała Kucharczyka, który w pełnym biegu minął bramkarza Energii i skierował piłkę do siatki. Minutę później był już remis. Tym razem w pole karne zagrał Tomek Janiszewski, gdzie w dobrej sytuacji znalazł się Strus i uderzył po ziemi nie do obrony. W 72 minucie nasz zespół wyszedł na prowadzenie. Z rzutu rożnego dośrodkował Rawski, który umiejętnie podkręcił futbolówkę i ta wpadła za linię bramkową. Próbował jeszcze sytuację ratować golkiper Energii, ale nie był już w stanie nic zrobić. Po stracie gola gospodarze ruszyli do rozpaczliwych ataków, ale nasza obrona błędu już nie popełniła. Na dodatek w 86 minucie po kolejnym rzucie rożnym i dośrodkowaniu Rawskiego najwyżej do piłki wyskoczył Maciek Kencel i głową zdobył piątą bramkę dla naszego zespołu. Warto dodać, że ten zawodnik był bliski szczęścia przy dwóch poprzednich sytuacjach, ale brakowało centymetrów do zdobycia przez niego bramki. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i Pilica po dobrym meczu zdobyła trzy bardzo cenne punkty.
- Można powiedzieć, że trafiliśmy z piekła do nieba. Sztuką jest ze stanu 1-3 najpierw doprowadzić do remisu, a potem ostatecznie do zwycięstwa. Za to niewątpliwie należą się moim zawodnikom duże słowa pochwały – podsumował mecz trener Bolesław Strzemiński.
Nie była to ostatnia kolejka rozgrywana w tym roku.
Decyzją Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej wszystkie zespoły rozegrają po jeszcze jednym meczu awansem z rundy wiosennej. Pilica uda się na wyjazd do Błonia i rozegra mecz z miejscową Błonianką. Spotkanie rozegrane zostanie w sobotę 17 listopada o godzinie 11.