Porażka z Mazurem. W sobotę z Oskarem
W spotkaniu XXVII kolejki o mistrzostwo IV ligi grupy południowej Pilica Białobrzegi przegrała na własnym stadionie z Mazurem Karczew 1-2.
W meczu z Mazurem do składu powrócili Michał Janowski i Rafał Białecki, natomiast z gry wypadł Mateusz Jaworski (kontuzja).
Pierwsza połowa nie była dobra w wykonaniu podopiecznych trenera Macieja Śliwowskiego. Już w 13 goście objęli prowadzenie w tym meczu. Po ładnej zespołowej akcji piłkę do siatki skierował Staluszka. Minęło zaledwie cztery minuty i Mazur podwyższył prowadzenie. Tym razem ładnym strzałem z ok. 16 metrów Sebastiana Przyrowskiego pokonał Gałązka. Nasz zespół wyraźnie przespał ten fragment meczu. W naszej drużynie szybko nastąpiła pierwsza zmiana za Rafała Stróżkę wszedł Kamil Hernik i od razu ożywił poczynania ofensywne naszej drużyny. Chwilę później faulowany w polu karnym był Jakub Chrzanowski, jednak zdążył oddać lekki strzał na bramkę, a sędzia nie zdecydował się podyktować rzutu karnego. W 44 minucie ładną akcję zespołową strzałem zakończył Marcin Rawski, jednak piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek.
W drugiej połowie od razu na boisko wszedł Damian Stanisławski, który zmienił Patryka Strusa. Już w 46 minucie wspomniany Stanisławski mógł zdobyć bramkę jednak w sytuacji sam na sam nie trafił czysto w futbolówkę. W 63 minucie Pilica zdobyła wreszcie kontaktową bramkę. Marcin Bykowski zagrał w pole karne do Chrzanowskiego, a ten ładnym technicznym strzałem pokonał bramkarza Mazura. W 67 minucie po rzucie rożnym Pilica za sprawą Rafała Białeckiego doprowadziła do wyrównania jednak sędzia główny dopatrzył się zagrania ręką naszego zawodnika. A właściwie to sędzia liniowy, który był z drugiej strony boiska. Dziwna sytuacja… Napór naszego zespołu nie słabł jednak goście dobrze, a w niektórych sytuacjach ofiarnie się bronili wyprowadzając przy tym groźne kontry. Jeszcze w samej końcówce meczu po kolejnym dośrodkowaniu po strzale głową przez jednego z naszych zawodników piłka trafiła w rękę zawodnika gości, jednak gwizdek sędziego po raz kolejny milczał. Po tym zagraniu arbiter główny zakończył mecz.
Należy przyznać, że przespaliśmy pierwszy kwadrans, jednak arbiter główny nie był dobrze dysponowany i nie podyktował dwóch ewidentnych rzutów karnych dla Pilicy.
Szkoda straconych punktów, ale brawo za ambitną walkę należą się gościom z Karczewa, których obroną rządził były zawodnik Pilicy Jacek Moryc. Natomiast na ławce trenerskiej zasiadł Arkadiusz Modrzejewski, długoletni szkoleniowiec naszej Pilicy.
Po tej porażce szanse do zajęcia pierwszego miejsca gwarantującego baraż o awans do III ligi zmalały praktycznie do zera mimo dość korzystnych wyników w innych spotkaniach w naszej grupie.
Dopóki piłka grze trzeba walczyć!
Był to zarazem ostatni mecz Pilicy w tym sezonie na własnym stadionie. Teraz podopieczni trenera Macieja Śliwowskiego zagrają na wyjeździe z Oskarem Przysucha. Mecz rozegrany zostanie w sobotę 2 czerwca o godzinie 11.
Przypomnijmy, że trenerem Oskara jest były długoletni szkoleniowiec Pilicy – Bolesław Strzemiński.